Bo myślałam, że to miasto dobrze na mnie...wpłynie...Chcialam trochę zmienic swoje życie, więc przyjechałam tu, bo to miasto jest odwrotnością L.A.. W każdym razie nie chciałam poznawac....pijawek...
*Znowu się skrzywiła.*

No nie wiem..
*Zamyśliła się chwile. Zdania Camilie jej nie przekonywały.*
Może zmienimy temat?
*Powiedziała biorąc kolejny łyk herbaty, która była już prawie zimna.*

*Zastanowiła się na moment.*
A ty jak tu trafiłaś?
*Spytała zaciekawiona zakładając nogę na nogę.*

Tak to jest z facetami.
*Zaśmiała się.*
Teraz jej kolej na pranie skarpetek.

Siostrę, starszą...Ale nie dogadywałyśmy się jakoś tak dobrze....Różnimy się od siebie.
*Przyznała wciąż patrząc na dziewczynę.*

Ja za to zawsze miałam z nimi dobre kontakty..
*Uśmiechnęła się lekko myśląc o swojej matce.*
Niestety jedno z nich nie żyje...
*Posmutniała, ale zaraz znowu się uśmiechnęła o dziewczyny.*

*W ustach dziewczyny zabrzmiało to trochę fałszywie, ale nie zwróciła na to uwagi, choć trochę ją to zasmuciło.*
Emm...Masz jakieś hobby?
*Wydukała.*

*Pokiwała głową.*
A...Znalazłaś sobie tutaj swoją drugą połówkę?
*Usmiechnęła się do dziewczyny.*
Sorry, to było zbyt bezpośrednie pytanie.
*Spuściła wzrok cały czas się uśmiechając.*